Malarz butów - Vincent van Gogh i jego "Pary butów"

person Posted By: Zebra list In: O Butach On: comment Comment: 0 favorite Hit: 1237

Vincent van Gogh - para butów z 1887 roku

Niebieskie tło. Może to rodzaj koca, narzuty lub innego materiału.

W centralnej części obrazu znajduje się para butów. Te buty to para starych, znoszonych, brązowych trzewików. Krój klasyczny, wysokie obuwie za kostkę na grubym kruponie skóry. Mocno podbite gwoździami, na spodzie i wokół kiedry. Można by rzec – solidne buty robocze. Z lekko podniesionymi i szerokimi czubami, żeby palce mogły wygodnie się w nich poruszać. Lewy stoi rozsznurowany, jakby w pozycji „na spocznij”, prawy leży podeszwą do góry. Wypoczywa. Z lewego swobodnie wysuwa się język, a wyciągnięte z dziurek rzemyki niesfornie plączą się wokół. Leniwe popołudnie. Być może wiosna. Słońce jakby nieśmiało zaglądało do wnętrza.

Mało kto wie, że Vincent van Gogh buty malował namiętnie. Były dla niego symbolem ciężkiej pracy. Ale nie tylko. Niektórzy znawcy uważają, że buty w jego mniemaniu są parafrazą każdego życia. Szczęśliwego i tragicznego. Robociarskiego i burżuazyjnego. Każdego. A w przypadku tego artysty symbolizują jeszcze dodatkowo jego osobiste nieszczęście i samotność.

Vincent van Gogh Para Butów opis obrazu 

Jest rok 1887. Van Gogh jest jeszcze w Paryżu, ale już myśli o Arles. Zaczyna eksperymentować z kolorami, zachwyca się sztuką japońską i puentylistami. Widać już jego zainteresowanie rozedrganym powietrzem, i świetlnymi refleksami. Bawi go nie tylko przedmiot ale i kontekst obrazu.

Pierwsza para butów Van Gogha

Ale to nie pierwsze obuwie namalowane w jego życiu. Parę lat temu zapozowały mu wysokie, czarne botki z wywijanymi cholewami obite metalowymi hakami do dokładnego sznurowania za kostkę. Były tak bardzo mocno znoszone, wręcz zniszczone, że ciemnobrunatne barwy całości raczej przywodziły na myśl pierwsze obrazy młodego Vincenta z ponurych osiedli Borinage w górniczym zagłębiu Belgii. Typowe robociarskie buty po szychcie. Przypatrując się malowidłu odnosi się nieodparte wrażenie, że jak tylko przybliżysz się do płótna to na pewno poczujesz niezbyt przyjemny zapach roznoszący się wokół tego mocno wyeksploatowanego obuwia. Zresztą tradycja mówi, że Van Gogh kupił te buty na paryskim pchlim targu aby je namalować, ale wydały mu się zbyt „nowe”, więc założył je na długi spacer w deszczu po Paryżu i dopiero gdy wrócił stwierdził, że się nadają. Filozof Martin Heidegger napisał zresztą esej o tych butach. …w mroku butów jest zapisane zmęczenie spracowanego ludu. W ich mrocznym ciężarze kryje się powolna i uporczywa droga przez pola…

Trzewiki uwiecznione przez wybitnego malarza

Inną parę van Gogh namalował już w typowym impresjonistycznym stylu. Wręcz nachalnie rozedrgane cienie sprawiają wrażenie ruchu, jakby oddechu. Te buty to znów mocno zużyte niskie trzewiki pod kostkę, takie typowe brązowe, trzydziurkowe zamszowe chukki na gumowej podeszwie, gdzie indziej na świecie nazywane desert boots. Buty, tak mocno popularne w dzisiejszych czasach osadzone są na podeszwie bardzo przypominającej słynną w latach sześćdziesiątych „słoninę”. Takie peerelowskie „chełmki”, często nazywane „welurkami”. Widać ten krój był tak samo lubiany 150 lat temu jak i współcześnie. Ale jakże inne wrażenia i jaki inny odbiór całości niż poprzednio. Te buty żyją. Wręcz zapraszają: „załóż mnie”. „Chodź na spacer. Czeka nas przygoda.” I mimo zniszczenia i zużycia wydają się być bardzo wygodne. Van Gogh musiał je kochać. I niejedno w nich przeżyć…

Comments

No comment at this time!

Leave your comment

Niedziela Poniedziałek Wtorek Środa Czwartek Piątek Sobota Styczeń Luty Marzec Kwiecień Maj Czerwiec Lipiec Sierpień Wrzesień Październik Listopad Grudzień
  • Register

New Account Register
Already have an account?
Log in instead Lub Reset password